Spotkałem się niedawno z komentarzem sugerującym, że płyty „się nie sprzedają” i artyści zarabiają „głównie na koncertach”. Na pewno sporo w tym prawdy, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę zespoły o tak ugruntowanej pozycji, że stanowią swego rodzaju muzyczne przedsiębiorstwa. Trudno tak jednak powiedzieć o twórcach, którzy dopiero zaczynają przygodę z muzycznym biznesem. Albo o takich, którzy są tak niszowi, że docierają w praktyce do kilku-kilkunastu tysięcy fanów. Albo też o tych, którzy wprawdzie trafili pod opiekę wytwórni (być może nawet nie jest to ich pierwszy label w karierze), ale to nadal nie jest muzyka, którą puszczą w, proszę wybaczyć, Esce Rock. Nie sądzę, żeby ci artyści obrazili się za polecenie ich płyty i zakup, nawet w formie cyfrowej. Pewnie sprzedaż jednej czy dwóch płyt więcej z katalogu wielkich wytwórni nie zrobi różnicy, ale gdy wrzucicie do (nawet wirtualnego) koszyka płytę od jednego z polskich małych labeli – to ma znaczenie. Te małe wytwórnie nie istnieją tylko po to, żeby trzepać kasę, a głównie po to, żeby wydawać dobrą muzykę spoza mainstreamu. Na zakończenie tego przydługiego wstępu dorzucę jeszcze link: https://www.antyradio.pl/Muzyka/Rock-News/Ile-zarabia-niezalezny-muzyk-na-YouTubie-i-Spotify-12201 TL;DR: tak, streamingi są o tyle dobre, że umożliwiają dotarcie do słuchacza, ale zarobi się na nich naprawdę niewiele. Proporcjonalnie więcej trafi do kieszeni twórcy za pośrednictwem takich platform jak Bandcamp.
To najprawdopodobniej ostatni wpis w tym roku, gromadzący płyty równie skrajne gatunkowo, co poprzednio, ale zarazem z kompletnie innych klimatów: post-hardcore (znowu), darkwave (znowu…) i black metal (też znowu). 9 dobrych płyt łącznie w ramach #Wrapped2018 to i tak niezły wynik, tym bardziej, że listy „najlepszych” albumów tegorocznych nawet nie próbowałem tworzyć. Mija się to z celem, następnego dnia po opublikowaniu prawdopodobnie ułożyłbym takie zestawienie inaczej.
Czytaj dalej Dobre, bo z #Bandcamp #21: #Wrapped2018. Rolo Tomassi, Zanias, In Twilight’s Embrace